23

Piwo marcowe, a potem coś pysznego

Agnieszka Łopata, 27.01.2012


Dzisiaj warzyłam piwo w stylu Oktoberfest. Po polsku nazywane jest marcowym.

Styl ten powstał w oparciu o styl Vienna Lager, około roku 1840, wkrótce po wyizolowaniu drożdży dolnej fermentacji. Piwo w stylu Oktoberfest było zwykle warzone na wiosnę, oznaczając zakończenie tradycyjnego sezonu warzelniczego. Przechowywane było przez ciepłe, letnie miesiące w chłodnych grotach lub piwnicach, by w końcu zostać skonsumowane podczas święta Oktoberfest. (Na podstawie Wiki, www.piwo.org).

Kurczę, ale u nas zimno się zrobiło. Byle do marca!

Dla zainteresowanych piwowarów podaję recepturę na moje piwo marcowe.

Zasyp na 20 litrów brzeczki:

  • słód pilzneński – 2.5 kg
  • słód monachijski – 1.8 kg
  • słód wiedeński – 0.2 kg
  • słód Carared – 0.1 kg
  • słód Caramunich I – 0.1 kg
  • słód Carahell – 0.21 kg

Zacieranie dekokcyjne, jednowarowe:

60ºC – 30 minut
odebrałam 7 litrów dekoktu, przetrzymałam w 67ºC przez 10 minut, zagotowałam, a następnie wlałam do zacieru głównego
72ºC – 30 minut
mash-out – 76ºC – 10 minut

Gotowanie: 60 minut.

Chmielenie:

  • chmiel Marynka (granulat, 9% AA) 20 g – 60 minut
  • chmiel Tettnanger (granulat, 4.10% AA) 20 g – 5 minut

Brzeczkę schłodzoną do 11ºC (20 litrów o ekstrakcie 13.5 Blg) zadałam gęstwą drożdży Wyeast Munich Lager.

Piwo będzie fermentować w sumie ok. 1 miesiąca. Przydałoby się, żeby jeszcze poleżakowało w niskich temperaturach przez kolejny miesiąc. Potem jeszcze refermentacja, "układanie się" i przegryzanie". Nie zdąży więc raczej zaistnieć w I Szczecińskim Konkursie Piw Domowych, który ma się odbyć w połowie marca 2012. Konkurs odbędzie się podczas XII Międzynarodowej Giełdy Birofilów. Są przewidziane dwie kategorie konkursowe, więc jak moje marcowe nie będzie gotowe, to wystartuję w drugiej kategorii "open" – piwo zielone, kategoria otwarta "z przymrużeniem oka", z okazji Dnia Św. Partyka.

Ale wracając do mojego marcowego. Jak zwykle odebrałam trochę wysłodzin. Ale żeby nie męczyć Was znowu bułeczkami (o których możecie poczytać tutaj i tutaj), zrobiłam ciabattę, a konkretnie 3 ciabatty. Przepis pochodzi z książki pt. "Chleb", której autorką jest Barbara Jakimowicz-Klein.

Składniki:

  • 75 dkg mąki pszennej (ja dałam 25 dkg wysłodzin i 50 dkg mąki),
  • 1 opakowanie proszku do pieczenia,
  • 5 dkg drożdży (w przepisie jest 1 opakowanie drożdży suchych),
  • 2 płaskie łyżeczki soli,
  • 1 łyżeczka cukru,
  • 15 dkg jogurtu naturalnego,
  • 150 ml letniego mleka,
  • 75 ml oleju,
  • 2 jajka,
  • 150 ml letniej wody (tyle jest w przepisie, ale wilgotne młóto spowodowało, że wody prawie nie użyłam).

Mąkę, proszek, sól i cukier wymieszałam razem. Dodałam drożdże, jogurt, mleko, olej i jajka. Wyrabiałam ciasto ręką, tak jak zawsze wyrabiam ciasto drożdżowe starając się, żeby złapało powietrza. Odstawiłam w ciepłe miejsce aż ładnie wyrosło. Następnie zagniotłam jeszcze raz, wyłożyłam na stolnicę, podzieliłam na 3 części. Każdą część rozwałkowałam na placek o grubości ok. 2 cm. Posmarowałam mlekiem i posypałam kminkiem, sezamem i pestkami dyni. Przykryłam ściereczkami, żeby ponownie wyrosły.

Każdy placek piekłam po kolei, w piekarniku nagrzanym do 200ºC przez ok. 20 minut.

Placki wyszły pyszne, pachnące z chrupiącą skórką. Może jak na ciabattę dziurki w miąższu są trochę za małe. Myślę, że gdybym zastosowała samą mąkę pszenną bez młóta, to dziury byłyby większe. Coś za coś, moje przynajmniej będą zdrowsze.

A teraz zapraszam na super kanapkę z ciabatty. Będzie się nazywała kanapka z ciabatty ze smażonymi boczniakami i rukolą w sosie winegret z oleju rydzowego.

Do wykonania tej długiej z nazwy kanapki potrzebujemy:

  • ciabattę lub inną bułkę,
  • opakowanie boczniaków,
  • łyżka masła,
  • garść listków rukoli,
  • garść postrzępionej sałaty lodowej,
  • kilka pomidorków,
  • kilka krążków cebuli czerwonej,
  • na sos winegret: 3 łyżki oleju rydzowego, łyżka octu balsamicznego, sok z połówki cytryny,
  • sól, świeżo mielony pieprz.

Boczniaki myjemy, osuszamy, kroimy na paski i przysmażamy na maśle, tak aby się mocno przyrumieniły. Doprawiamy solą i pieprzem.

Robimy sos: olej, ocet i sok z cytryny mieszamy, solimy do smaku.

Kawałek ciabatty przekrawamy na połówki, rumienimy w piekarniku, żeby były ciepłe i chrupiące. Spód polewamy połową sosu, układamy sałatę lodową, następnie boczniaki, plasterki pomidorów, krążki cebuli, a na końcu rukolę. Polewamy ją resztą sosu i przykrywamy drugą połówką. Jeżeli zostały nam jeszcze boczniaki, sałata czy pomidory, to układamy je jako ekstrasy na talerzu.

Czym popić taką pyszną kanapkę? Ja wybrałam sok pomidorowy domowej roboty. Oczywiście, jak macie ochotę na piwo to fajnie będzie pasować tutaj bitter, czeski pilzner, jasny koźlak, może amber ale. Wybór należy do Was. Smacznego!

blog comments powered by Disqus
Piwne spotkania

Bieszczadnik


O blogu

Kuchnia piwowarki Agi

Lubię warzyć piwo i lubię gotować. Lubię pić piwo w ładnych kieliszkach i jeść ładnie podane potrawy. Lubię też fotografować. Tak więc będę gotować pyszne, wegetariańskie potrawy, wybierać do nich najlepiej pasujące piwo z mojej piwniczki, fotografować, degustować i opisywać wrażenia.

Innym powodem założenia tego bloga jest to, że nie lubię wizerunku piwa, który jest nam powszechnie serwowany. Duży, ciężki kufel, który ciężko jest podnieść, przy stole biesiadnym rubaszni, czerwonolicy, wąsaci panowie z dużymi brzuchami, na stołach golonka i kiełbasa. Do tego blond kelnerki z wielkim biustem wylewającym się z dekoltu.

Chciałabym pokazać, że piwo jest napojem równie eleganckim jak wino. Różnorodność stylów piwa sprawia, że zawsze znajdziemy taki, który będzie pasował do naszego dania, niezależnie czy jest to lekka sałatka czy słodki deser.

Z góry uprzedzam, że wszystkie przygotowane przeze mnie potrawy będą jarskie, ponieważ od 12 lat jestem wegetarianką.

Kontakt do mnie:

Subskrybuj kanał RSS