26
Top10, koźlak wędzony i fenkuły
Agnieszka Łopata, 8.02.2012
Wczoraj o godzinie 15.00 ogłoszono listę 10 najpopularniejszych blogów, które zostały zgłoszone do konkursu Blog Roku 2011. I od wczoraj jestem wielce poruszona... bo mój blog jest na tej liście!!!!!! Niesamowite... Siódme miejsce spośród 3602 (słownie: trzy tysiące sześćset dwa)...
W drugiej turze głosowania uzyskałam 406 głosów, co dało mi 1. miejsce w swojej kategorii – Moje zainteresowania i pasje, oraz 7. miejsce spośród wszystkich blogów zgłoszonych do konkursu.
Taki wynik to wielki sukces. Dzięki temu wiem, że mój blog się podoba.
No bo co z tego, że jurorka w kategorii Polityka i społeczeństwo – pani Janina Paradowska do tytułu Blog Roku 2011 nominowała blogi, które uzyskały 1 głos (Nonkonformista13) lub 3 głosy (Politolog na Rapie)??? W pierwszym przypadku to nawet jurorka nie zagłosowała na swojego kandydata (bo zakładam, że autor na siebie zagłosował, hihi). Ja na siebie zagłosowałam, przyznaję się. Ale też na innych, np. po sąsiedzku na Tobiaszka z Polańczyka, Żbik blog, Wooden Alien.
W tym radosnym poruszeniu zrobiłam trochę poruszonych zdjęć, ruszających się koni.
W nawiązaniu do ostatniego wpisu – Bieszczadzkie zimeryki pragnę donieść, że sytuacja pogodowo-rurowo-wodna pozostaje bez zmian. Nie dość, że jest mroźno, to jeszcze wieje baaardzo silny wiatr. Trudno na zdjęciach oddać wiatr, ale chociaż zobaczcie namiastkę tego, co się u nas działo.
Ale nie jest źle, bywało gorzej. Pora coś upichcić, a konkretnie zużyć fenkuły, które kiedyś kupiłam będąc w WIELKIM MIEŚCIE. Bo jak jestem w WIELKIM MIEŚCIE to kupuję różne rarytasy niedostępne w naszych bieszczadzkich ostępach.
No i właśnie ostatnio kupiłam 2 fenkuły, czyli kopry włoskie. Kupiłam, bo nigdy nie jadłam. Tak, tak, to prawda. Ale nie tylko ja. Jak brałam je z półki, miła Pani zapytała mnie jak smakują, bo ona nigdy nie jadła i zastanawia się właśnie nad kupnem. Trochę pogawędziłyśmy złączone wspólnym brakiem doświadczenia w tej jakże ważnej kwestii, a następnie każda z nas oddaliła się do kasy z dwoma fenkułami w koszyku.
A fenkuł, czyli inaczej koper włoski wygląda fajnie.
I teraz co tu z tym rarytasem uczynić... Droga zawiana, więc musiałam skorzystać z tego, co akurat było w domu. A był bundz. Taki prawdziwy, swojski, wędzony, owczy (podobno).
I dlatego zrobiłam fenkuły zapiekane z bundzem.
Składniki:
- 2 fenkuły
- sok z połówki cytryny
- łyżeczka soli
- 15 dkg wędzonego bundzu
- 1 jajko
- pół szklanki mleka
- 4 łyżki bułki tartej
- 3 łyżki masła
- 2 łyżeczki kminku
- pieprz
Fenkuły umyłam, oczyściłam, z każdego usunęłam zewnętrzną warstwę, która wyglądała na twardą i miała brązowe plamki. Odkroiłam zieloną nać i zostawiłam do przybrania. Pokroiłam w grube plastry (ok. 1.5 cm). Plastry fenkuła wrzuciłam do gotującej wody z dodatkiem soli i soku z cytryny. Gotowałam ok. 5 minut aż zrobiły się lekko przezroczyste. Ułożyłam je w żaroodpornej formie, lekko natłuszczonej olejem.
W czasie gdy fenkuły się blanszowały, przygotowałam warstwę zapiekającą. Bundz starłam na tarce. Jajko roztrzepałam widelcem, wlałam do niego mleko i wsypałam bundz. Przyprawiłam pieprzem, nie soliłam ponieważ bundz był słony. Wylałam wszystko na fenkuły. Bułkę i kminek wsypałam do rondelka, który postawiłam na gazie. Bułka się trochę wysuszyła a kminek zaczął ładnie pachnieć. Do tego wrzuciłam masło i smażyłam na małym ogniu aż masło się stopiło i zrumieniło. Polałam nim fenkuły, a następnie włożyłam do nagrzanego piekarnika. Zapiekałam ok. 15 minut. Do tego ugotowałam brązowy ryż.
A teraz to co najlepsze, czyli degustacja :) Fenkuły zapieczone smakują wyśmienicie. Są delikatne, chrupiące o słodkawym, lekko anyżowym smaku. Do tego słono-wędzona, lekko ciągnąca się warstwa sera i maślano-kminkowa kruszonka.
A do fenkułów z wędzonym bundzem wybrałam wędzonego koźlaka. Piwo uwarzone zostało z myślą o czerwcowym konkursie piw domowych Birofilia 2012. Właśnie Rauchbock jest jedną z konkursowych kategorii. Koźlak wędzony, rauchbock, zwany jest także urbockiem, czyli prastarym koźlakiem. Łączy cechy koźlaka i piwa wędzonego. Ma charakterystyczny wędzony aromat i smak przypominający wywar z wędzonej szynki (w sam raz dla wegetarian... :) ), który uzyskuje się dzięki zastosowaniu słodu wędzonego, czyli suszonego dymem z drewna, najczęściej bukowego.
Tradycyjny koźlak jest piwem słodowym, z lekką, niedominującą goryczką. Dokładając do tego nuty wędzone otrzymujemy piwo w stylu rauchbock.
Mój koźlak wędzony jest jeszcze bardzo młody. Warzony był 10 grudnia, a butelkowany 8 dni temu. Ponad miesiąc fermentował, a potem jeszcze lagerował na ganku w temperaturze bliskiej zeru. W pewnym momencie zamarzł, ale myślę, że wyszło mu to tylko na dobre. W smaku jest bardzo dobry i co najważniejsze fajnie się komponuje z dzisiejszą potrawą - mają wspólną nutę wędzoną, oba są dość bogate ale łagodne w smaku, bez zbytnich kontrastów – goryczki, pikantności itd.
Koźlak jest świetny, więc obecnym i przyszłym piwowarkom i piwowarom podaję recepturę.
Zasyp:
- słód jęczmienny wędzony – 4.35 kg (w tym 2 kg Weyermann, 2.35 kg Steinbach)
- słód pilzneński – 1 kg
- słód monachijski – 0.72 kg
- słód Cara-hell – 0.36 kg
- słód pszeniczny – 0.2 kg
- słód pszeniczny czekoladowy – 0.1 kg
Zacieranie dekokcyjne, jednowarowe:
- słody wsypane do wody o temperaturze 50ºC
- temperatura podniesiona do 62ºC – przerwa 30 minut
- odebrane 8 litrów dekoktu – 10 minut w 68ºC, zagotowane i dodane do zacieru głównego
- zacier główny doprowadzony do temperatury 72ºC – przerwa 30 minut
- mash-out - 76ºC – 10 minut
Gotowanie: 60 minut.
Chmielenie: 60 minut:
- chmiel Marynka 9.1%AA – 18 g, 60 minut
- chmiel Hallertauer Hersbrucker 3.5%AA – 15 g, 15 minut
Za fermentację odpowiedzialne były drożdże Wyeast Munich Lager.
O blogu
Kuchnia piwowarki Agi
Innym powodem założenia tego bloga jest to, że nie lubię wizerunku piwa, który jest nam powszechnie serwowany. Duży, ciężki kufel, który ciężko jest podnieść, przy stole biesiadnym rubaszni, czerwonolicy, wąsaci panowie z dużymi brzuchami, na stołach golonka i kiełbasa. Do tego blond kelnerki z wielkim biustem wylewającym się z dekoltu.
Chciałabym pokazać, że piwo jest napojem równie eleganckim jak wino. Różnorodność stylów piwa sprawia, że zawsze znajdziemy taki, który będzie pasował do naszego dania, niezależnie czy jest to lekka sałatka czy słodki deser.
Z góry uprzedzam, że wszystkie przygotowane przeze mnie potrawy będą jarskie, ponieważ od 12 lat jestem wegetarianką.
Kontakt do mnie: